Nie muszę prowadzić dziennika, żeby pamiętać każdy akt życzliwości, którym mnie obdarzył. Po miesiącach, latach ciszy odzywamy się do siebie, bo jesteśmy urodzinowymi sąsiadami. Może kiedyś, w odpowiednich okolicznościach, powiem mu, że zupelnie nie zdając sobie z tego sprawy, wyciągał mnie z samotności, że dziękuję mu za jego bezinteresowność, za to, że przystawał, gdy po kilkudziesięciu kilometrach marszu już coraz wolniej stawiałam kroki, że siedział ze mną w ciszy, że zabierał mnie na wycieczki w upiornie długie letnie dni, że gdy byłam taka młoda i było mi tak ciężko, i tak samotnie, nie widział we mnie tylko szkolnej dziwaczki.


Reposted from fajnychnielubie